|
||
MAPA SERWISU |
ZasłyszaneOpowiadanko
Moi kumple jeżdżą po górach na rowerach (górskich). Kiedyś mnie namówili na
taką przejażdżkę.
-Stary, jedź z nami na trasę Zabitego Lejenia*. Będzie fajnie. Skoro tak mówili to pojechałem. Targali mnie po jakichś nieprzejezdnych dróżkach, ze trzy razy mało nie umarłem ze zmęczenia i wtedy dojechaliśmy do strasznie stromego zjazdu. Popatrzyłem na nich i pytam: -Wy macie zamiar tędy jechać? -Jasne, to bardzo łatwe! Tylko się nie pochylaj do przodu i wszystko będzie dobrze. Po czym obaj zjechali bez najmniejszego problemu. Ja też pojechałem, choć rozsądek mówił mi "stój". Powinienem był mieć podejrzenia, kiedty oni stanęli na dole z głupawymi uśmieszkami. A tak, po trzech metrach okazało się, że rower został daleko z tyłu, a ja majestatycznie, niczym orzeł nad Białowieżą, lecę w dół. Kidey już spadłem, to się zdziwiłem, że w sumie nic mi się nie stało. Spojrzałem w górę i wtedy dostałem w łeb moim własnym rowerem. Koledzy nie posiadali się z radości, a ja do dzisiaj się ślinię i powłóczę lewą nogą. ;-) |